Dla wielu kobiet niezwykle ważną kwestią jest znajomość swoich dni płodnych. Można je wyliczyć korzystając z kilku metod. Trzy najpopularniejsze to metoda termiczna, metoda Billingsów, a także metoda objawowo-termiczna. Trzeba jednak wiedzieć, że żadna z tych metod nie jest idealna. Można je traktować jako metody pomocnicze.
Pierwszą ze wskazanych metod jest metoda termiczna. Polega ona na uchwyceniu trzech dni, podczas których temperatura jest podwyższona. Za dni płodne uznaje się sześć dni poprzedzających pierwszy dzień wzrostu temperatury oraz trzy dni po tym dniu. Niezwykle istotny w przypadku tej metody jest sposób mierzenia temperatury. Powinna być ona mierzona przez co najmniej 5 minut zawsze to tej samej, stałej porze. Najlepiej rano po przespanej nocy. Oczywiście metoda ta nie da 100% trafnych wyliczeń. Wpływ mają na to czynniki zewnętrzne, np. temperatura powietrza. Metoda ta wymaga od kobiety systematyczności oraz prowadzenia regularnego trybu życia.
Kalendarz płodności można także prowadzić stosując metodę Billingsów. Polega ona przede wszystkim na obserwacji śluzu. Śluz podczas trwania cyklu zmienia swój kolor, konsystencję oraz zapach. Spowodowane są to zmianami hormonalnymi jakie mają miejsce podczas cyklu. Mniej więcej na 6 dni przed owulacją śluz jest śliski o rozciągliwy. Po owulacji śluz zmienia swoją konsystencję i staje się gęsty oraz lekko żółtawy. Do badania i sprawdzania stanu śluzu wystarczy zwykła, biała chusteczka.
Kalendarz ciąży lub inaczej zwany płodności można wyliczać także za pomocą metody objawowo – termicznej. Stosując tą metodą pod uwagę bierze się kilka czynników. Są to temperatura, śluz, ułożenie szyjki macicy, a także kontrola piersi. Jeśli chodzi o kontrolę temperatury i śluzu to robi się to tak samo jak we wcześniejszych metodach. Jeśli chodzi o ułożenie szyjki macicy to w dni płodne jest ona miękka oraz ułożona wysoko. Ważne jest także badanie piersi. W okresie poprzedzającym jajeczkowanie często stają się one twarde i występować może ból.